
Administracje osiedli i wspólnoty mieszkaniowe są zobowiązane do regularnego sprawdzania systemów alarmowych zamontowanych na dachach bloków i wieżowców.
Systemy alarmowe w budynkach są instalowane tuż przed oddaniem budynku do użytku, a żaden blok nie może pozostać bez tego systemu. System ten to krótko mówiąc alarm, sygnał dźwiękowy o dużej mocy, którego zadaniem jest ostrzeganie mieszkańców, gdy dzieje się coś złego, np. gdy mieszkańcy osiedla lub bloku znajdują się w niebezpieczeństwie.
Alarm ma również za zadanie przypominać o sprawach symbolicznych, np. w rocznice ważnych wydarzeń czasem uruchamia się popularne syreny, które oznaczają minutę ciszy. Czy faktycznie jednak nasze spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe doglądają systematycznie alarmów?
Z tym niestety jest różnie. Jeden z lokatorów wypowiedział się z nieukrywanym przekąsem na łamach prasy, iż administracje nie muszą doglądać owych alarmów, gdyż na bieżąco wiedzą, czy one działają czy też nie, dzięki temu, iż w naszym kraju tyle jest różnego rodzaju rocznic, chwil symbolicznych, że alarmy te używane są nawet zbyt często.
Tak więc w chwili prawdziwego zagrożenia będą działać. Oby tylko nigdy nie musiała nastąpić taka chwila. Pracownicy administracji spółdzielni twierdzą jednak, iż syreny są sprawdzane, tak samo jak czerwone światła ostrzegawcze na blokach.
Te z kolei są sygnałem dla pilotów. Światła te są bardzo pospolite szczególnie w miejscowościach posiadających lotniska, ale nie tylko.
Pracownicy administracji twierdzą, iż koszty konserwacji urządzeń ostrzegawczych na naszych blokach są włączone w skład czynszu i stanowią jasny sygnał dla mieszkańców, że spółdzielnia dba o instalacje